27 lutego 2014

Biedronkowa drożdżówka z jabłkiem

Chcąc być dobrym recenzentem, miałam dzisiaj opisać pączki, jako że data zobowiązuje. Jednak...żadnego pączka nie uświadczysz w pobliskich sklepach po godzinie 15, ale nie poddałam się i oto na tapetę wrzucamy dziś drożdżówkę z jabłkiem z Biedronki.


Od razu mówię- nie spodziewajcie się Bóg wie czego. Jakby nie patrzeć jest to kawałek przetworzonej mąki w foliowym opakowaniu...i tak niestety smakuje. Nie wiem czy jest to kwestia tego, że długo posiedziała u mnie w torebce, ale zarówno smak, jak i sam wygląd nie zachęcały do następnego kupna. Szału ni ma, dupy nie urywa, staniki nie latają. 98 groszy jest ceną dla mnie bardzo dobrą, ale co do przekładu na wrażenia po- na nieszczęście Biedronki, czuć tę niecałą złotówkę.

Po rozpakowaniu z przezroczystego opakowania naszym oczom ukazuje się...płaski, mięciutki, gładki jak pupa noworodka i lekki kawałek ciasta, całkiem apetyczny. Starcza na porządne 4 gryzy (sprawdziłam), także nie idzie się tym cholerstwem specjalnie najeść, szczególnie, że po pochłonięciu praktycznie NIE CZUJE się jej w żołądku, co dla mnie jest ewidentnym strzałem w kolano- ze strony konsumenta i świetną strategią- dla producenta.

Co do składu, to jak na 80-cio gramową  drożdżówkę, to nie jest naszpikowana Bóg wie czym. Tradycyjnie mąka, woda, jabłko prażone 26%, cukie, rłuszcze, DROŻDŻE, jaja,serwatka tralalalalala 
Co do stricte tabeli wartości, to (może się mylę), ale uważam że kalorii to ona ma zdecydowanie za dużo. 10% zalecanego dziennego spożycia czyli 206kcal. Wyobraźcie sobie że 10 takich drożdżóweczek to jest wasz cały posiłek w ciągu dnia. 
Nie sondze.
Ja, gdybym tylko nie dostała ataku kaszlu, a w portfelu miała jeszcze kilka monet jednozłotowych, wróciłabym się i kupiłabym jeszcze z 3 takie bułki, żeby poczuć że mam coś w brzuchu. 
Nie polecam dla głodnych, a w zasadzie dla nikogo. 
Mnie osobiście wyjątkowo nie podeszły, może to wina gustu- a jak wiadomo o nich się nie dyskutuje.
Drożdżówki te dostępne są w Biedronce w 3 smakach: jabłko,ser i budyń.
I jakoś nie mam ochoty próbować reszty rodzinki "Słodkiej Krainy".

Wolałabym dopłacić te 40 groszy, pójść do piekarni i kupić jakąś smaczną jagodziankę, co wszystkim z ręką na sercu rekomenduję.









dwa dopiski:
1. Bardzo dziękujemy za przekroczenie 1000 wyświetleń! Jesteśmy dumni, że ktoś czyta i jest zainteresowany TaD-em
2. Jeżeli chcesz zobaczyć tutaj recenzję jakiegoś konkretnego produktu, lub chcesz podrzucić nam informację o czymś ciekawym-pisz! Albo w komentarzach, albo mejlowo- wsparcie zawsze się przyda :)

25 lutego 2014

Ristorante!

Jak obiecałem- tak zrobiłem!
Moja ulubiona pizza mrożona Dr'a. Oetker'a - Ristorante SALAME
Jakoś najbardziej mi przypadła do gustu ta z szynką, pośród całej gamy doktora , po prostu muszę mieć coś mięsnego (i tu uwaga- mięsnego! a nie mięsopodobnego) na kawałku ciasta z serem i dodatkami.

Więc zaczynamy !

Opakowanie : 



Tak na dobrą sprawę opakowanie nie różni się zbytnio od opakowania pizzy, którą oceniałem wcześniej, natomiast jedna zasadnicza różnica jest taka , że pizza na opakowaniu jest o wiele bardziej podobna do tej którą w nim znajdziemy. NAWET ILOŚĆ KAWAŁKÓW salami jest taka sama.

SKŁADNIKI :



Jako, że Dr. Oetker robi dobre produkty spożywcze wysokiej jakości to i również tego w pizzy nie mogło zabraknąć - kukurydza , ser ( którego wg. mnie na pizzy jest zawsze za mało) , kawałki czerwonej papryki , sos pomidorowy , no i na końcu zwieńczenie czyli salami jak prawdziwe salami - od tego ze sklepu praktycznie w ogóle się nie różni.

PIECZEMY! 

Dokładnie 9 min - 200 st. na termoobiegu.

Wygląda bardzo obiecująco...Jak i również tak smakuje , ciasto cienkie czyli takie jakie być powinno - ser powiedzmy taki sobie (choć jeszcze w żadnej mrożonce nie spotkałem lejącego się sera ) , wcześniej wspominana kukurydza i czerwona papryka. Salami nadal pozostało salami , lekko zrumienione smakuje tak jak na pizzy z pizzerii - za co duży plus. Woń przyjemna dla nosa , żadnych sztucznych zapachów, skarpetek, starego ciasta, kawałków much etc.

PODSUMOWANIE :

Nie będę owijał w bawełnę -pizza warta swoich pieniędzy. Zależy od sklepu: cena waha się w granicach 7-8 zł. Więc nie jest to duży wydatek jak za posiłek, który możemy spokojnie sprawić na kolację czy na obiad  dla siebie znajomego, gdyż dla jednej , do dwóch osób (jeśli tą drugą osobą jest dziewczyna ;> ) jest w sam raz. Odnośnie składników to nie mam żadnych zastrzeżeń, wszystko tak jak powinno być to jest na swoim miejscu, dr. Oetker się spisał.

Także Ave Pizza !

14 lutego 2014

Bagietka ratująca życie

Będąc z daleka od domu (jakieś 550 km), skazaną na szybkie jedzenie w przerwach między "zaraz dojadę" a "już wyjeżdżam" człowiek zaczyna doceniać dobre, tanie i szybkie jedzenie. I to właśnie mnie dzisiaj spotkało po pochłonięciu bagietki z masłem czosnkowym z Tesco.

Nawet spora ta buła jest patrząc, że zapłaciłam całe 2,29  i stosunkowo szybko znika.
przyrządza się też szybko, bo 10 minut w piekarniku starcza na ogarnięcie się w kwestii przebrania w piżamę. Czosnek aż tak bardzo nie rzuca się w..nos, także niestety nie mogę robić za stracha na wampiry. Smak ogólnie całkiem spoko, ale z drugiej strony- wszystko co przyrządzimy w piekarniku jest dobre. Fajnie chrupie, jak to bagietka z piekarnika- zostawia po sobie multum okruszków, masło czosnkowe pycha i powiem, że jak na Tesco Value, to opakowanie też jest niczego sobie. Nie wiem, jakoś się przyzwyczaiłam, że jeżeli mam do czynienia z 'niskopółkowcem' to opakowanie będzie wyglądało jak większość (jak nie wszystkie w tej chwili- bo się nie orientuje) produktów ARO.


A jak już jesteśmy przy opakowaniu to...skład!
Tesco mnie z dnia na dzień zaskakuje jak Boga kocham. Składniki bagietki, naprawdę wskazują na to, ze jest w niej coś z prawdziwego chleba! mąka, drożdże, woda, sól...a masło: 75% zwykłego, cebula, czosnek, sól a nawet pietruszka znalazła swoje miejsce ;)
Wartości? Proszę Was bardzo: 1305kJ/311kcal (nie tak źle), 12g tłuszczu, białko 6,3g ale czego się nie robi dla ukochanego żołądka. 175-cio gramowa bagietka zniknęła z talerza w przeciągu 5-7 minut. I do piwka, i do sałatki- bardzo sympatyczne wyjście :)

Co też dziwne, producent wybił na opakowaniu datę przydatności do 18.03. Bardzo ciekawa sprawa jak na bagietkę, która przez całe dnie leży sobie w lodówkach i ma wyjebane na to co się w okół niej dzieje:  czy się zepsuje, czy nie, bo w końcu chłód ją chroni! Czyli jeszcze dbają o żołądki konsumenta i nie nawalają tyle chemii do środka. Brawo!
Jedyne co mnie wkurzyło to to, że Tesco nie ujawniło gdzie tak naprawdę się te bagietki robi.  Na opakowaniu widnieje tylko napis że WYPRODUKOWANO W UE dla Tesco Polska, de facto w Krakowie na Kapelance, ale jednak ciekawi mnie następna śmieszna miejscowość na miarę Przeźmierowa, czy Bździszewa. Więc apeluje do marketingu Tesco Polska- ujawnijcie miejsce produkcji! 


Wszystkim zakochanym, i tym nie zakochanym życzymy udanego wieczoru walentynkowego,
przy winie/piwie/soczku/herbacie
przy telewizorze/partnerze/zwierzaku/wódce
przy jutubie/Soczi/naszym blogu/komediach romantycznych.

Niech będzie tyle miłości ile kalorii w obiadku z McDonald's
:)



12 lutego 2014

Pierogi z Mięsem by Tesco!

Jako że jestem smakoszem Polskiej kuchni nie tylko jak każdy Polak - włoskiej , to postanowiłem że napiszę tutaj o tym co jadłem nie raz i nie żałowałem.

Niestety posiadając jedną fotografię którą w biegu zdążyłem zrobić  :

O opakowaniu wcześniej pisałem i tym razem również nie będzie inaczej , tym bardziej że pierogi będące na froncie opakowania przypominają te które wyjmiemy z gorącej wody po ugotowaniu - mówię szczerze i otwarcie :)

Odnośnie samej zawartości pierogów , jest ich dokładnie 16. - Wypełnione mięsem ! tak ! mięsem ! Zaskoczyło mnie to niesamowicie jak za taką cenę (5,69zł) nie było jak w innych przypadkach pierogów z ciasta ze śladową ilością mięsa tylko normalnej grubości ciasto wypchane po brzegi mięsem.
Natomiast wielkość pierogów powala, dlatego ludziom którzy są bardzo głodni nie radzę gotować wszystkich bo nie zjecie , poważnie :) Dlatego moja konsumpcja była podzielona na obiad i kolację.

Gotują się dosłownie nie całe 3-5 min więc dla mnie wystarczająco szybko , a nawet jeśli trochę dłużej to jakoś tego nam wszystko wynagrodzi.

Także polecam każdemu kto nie dość że lubi tanio zjeść to jeszcze jest miłośnikiem Polskiej kuchni ! :)


Stay Tuned !

8 lutego 2014

Czekolada Toffi

Jako, że jestem ogromnym słodyczożercą, czego całym swoim sercem i przyszłymi problemami z cellulitem żałuję- nie obejdzie się bez czekolady.
Dzisiaj na tapetę biorę tabliczkę czekolady z Lewiatana z nadzieniem Toffi.

Kosztowała mnie całe 1,49zł ponieważ jak to Pani kasjerka ujęła: dobrze się sprzedają. Przyznam, że rzuciłam okiem czy ta cena nie jest spowodowana tym, że termin ważności jest dłuższy niż 2 dni.  Mam 5 miesięcy, więc w ostateczności można uwierzyć w słowa kasjerki:  "spektakularny smak i sensacyjne wrażenia po zjedzeniu, naprawdę jest dobra!"  CHOCIAŻ po tym, jak nie wydała mi grosika, automatycznie wchodzi na listę zamieszanych w spisek przemieniania etykiet (bo z czymś takim też się już spotkałam).

Byłam przygotowana na wszystko: na białą powłoczkę (którą wszyscy tak kochamy), na smak  pseudoczekoladowego króliczka wielkanocnego którego babcia rzetelnie dopatruje od 4 miesięcy w barku, coby się wnusia ucieszyła,  na brązową, twardą i nie dobrą płytkę "kakao", ale nie było źle.

Co do składu i tak dalej: bardzo zdziwiło mnie (aż sobie poczytałam w internecie- klik) że w składnikach znalazłam tłuszcz roślinny shea. Będąc bombardowaną z każdej możliwej strony reklamami cudownego masła shea, które pomoże nawet na rozstępy, suchą skórę, podrażnienia i takie tam, nie ukrywam: zdziwienie moje było nie małe :) Oprócz tego znajdziemy to, co w każdej innej czekoladzie: mleko w proszku, serwatkę, miazgę kakaową, cukier, e-ee-eemulgatory (co ciekawe- te same które są w Wedlu (lecytyna sojowa i E476- czymkolwiek to jest) no i nie mniej niż 50% nadzienia. Nie jest to najgorszy wynik. Omówienie tabeli  byłoby strzałem w kolano, ponieważ... no jest to czekolada jednak i niektóre wartości nie sprzyjają trądzikowej cerze młodych oraz boczkom i oponkom u młodszych ale też starszych. Także to zadanie zostawiam waszym sumieniom. Ale mimo wszystko smakuje!
I tutaj nie ma za grosz ironii- ta czekolada naprawdę jest dobra! Może i toffi nie wypływa po naciśnięciu kostki- jest bardziej w stanie skupienia stałym niźli ciekłym, ale w porównaniu z Wedlem, którego też dzisiaj zakupiłam, nie wypada najgorzej.


Nie jest (aż tak!) słodka, jak nadzienie do czekolady mlecznej z nadzieniem czerwona pomarańcza i mango wspomnianej już firmy. Tym to się idzie dopiero zasłodzić. I to dwiema kostkami! Dobre cholerstwo, nie można powiedzieć że nie,  ale na dłuższą metę- od czekolady chce się spać (broń Boże żeby było ciepło, bo kima od razu), a przy sobie trzeba mieć coś do popicia, bo aż przełyk przytyka.


A dodając do tego, że wyjście 'lewiatanowskie' nie kosztuje znowu tak bardzo dużo, to myślę że jak dopadnie mnie głód (myślę, że szczególnie kobiety zrozumieją o co mi chodzi), w portfelu wyliczę marne 1.60, a do autobusu będę miała 15 minut, to bez wahania schylę się na najniższą półkę, rozciągnę trochę kości i pochłonę parę kawałków. Jak na szybkie "docukrzenie" jest to dobra opcja. Kolejny produkt, o którym mało się mówi, a jest dobry.  Na koniec powiem wam, że Przeźmierowo, czyli miejscowość, gdzie jest produkowana czekolada (W Przeźmierowie  powiat poznański (...) znajdują się między innymi: szkoła podstawowakościół pw. św.  Padewskiegopasaż handlowysklep Żabkadyskont Netto (...) ) nie ma się czego wstydzić. Przeźmierzanie (lub Przeźmierorzanie? yy) ! Macie dobrą czekoladę!

Zawsze mnie zastanawiało, czym podyktowane jest miejsce na fabrykę takich produktów. Konkurs na śmieszną nazwę? Linia komunikacyjna? Przetarg? Czy to jest tak samo jak z lotniskami- blisko dużych aglomeracji, bo tak..? Dunno. Może ktoś mnie uświadomi?




2 lutego 2014

Italian Style by Tesco

Jak powszechnie wiadomo , pizza jest jednym z najbardziej powszechnych dań na świecie , osobiście nie znam osoby która by jej nie jadła. W naszym kraju jednak danie to jest bardzo spopularyzowane i co za tym idzie również smak ma inny niż ta która jest podawana we Włoszech.

U nas oprócz pizzerii dużą rolę grają mrożonki - wiadomo , można zjeść w każdej chwili (jeśli ma się piekarnik) , drugą dobrą stroną jest również czas oczekiwania - w pizzerii jest to ok. 20 min , z dowozem nawet do godziny czasu. Natomiast w domu można zrobić to jak ja dziś w niecałe 10 min.

A mianowicie pod włos wziąłem dziś pizzę - ITALIAN STYLE BY TESCO.
Na prawdę brzmi to jak jakaś nazwa tandetnej kolekcji ubraniowej na weekendzie modowym w Sochaczewie, ale nazwa zobowiązuje.

1. OPAKOWANIE



W sumie na to jest najbardziej wyczulony zmysł - wzroku , tak działa marketing - byleby ładnie wyglądało.
Mimo że na początku myślałem że jest napisane 'STALIAN STYLE' ale mniejsza.

2. BEFORE


Wyciągając z opakowania zauważyłem że czegoś tutaj jest za dużo... ktoś chyba przesadził wg. mnie z tą szynką (mimo że do mięsa nic nie mam , ale jakbym chciał mięso to bym sobie gulasz zrobił) - dla mnie równoważnią do tego byłaby odpowiednia ilość sera którego są tam śladowe ilości tak samo jak..... Selera który jest również w składnikach opisany.

3. AFTER


Począwszy od zapachu - który był po prostu nijaki - ni to woń przypieczonej szynki zmieszanej z dogorywającym ciastem , na pewno mogę wspomnieć że zapachu sera (przyp. red. MOZZARELA gdyż tak był on opisany na opakowaniu - z mozzarelą nie miało nic związanego , oprócz nazwy oczywiście)
Ciasto było na prawdę cienkie jak na Włoską pizze przystało no i chyba to była jedyna korzyść która mogła powiązać tą pizze z TĄ prawdziwą. W smaku było jednak nieco inaczej , ciasto lekko chrupkie - lecz nie była to podeszwa od trampków , SERA NIE POCZUŁEM I NIE POSMAKOWAŁEM , szynkę było dość mocno czuć , była okej - w smaku nie odbiegała aż tak bardzo od szynki którą kupujemy w sklepie , lecz powiedzmy sobie szczerze nie była to szynka parmeńska , niekiedy trafiałem na resztki jakichś grzybów - to były chyba pieczarki - hope so.


4. PODSUMOWANIE

Gdybym miał napisać recenzje tej pizzy do jakiegoś magazynu na pewno nie byłaby ona dobrze odbierana przez czytelników , lecz tutaj mogę szczerze napisać że 5.99 zł które wydałem na pizze było wyrzuceniem pieniędzy w błoto - jeśli ktoś ma tylko 6 zł w portfelu to radziłbym kupić bagietkę , kilkanaście deko sera żółtego i 3 pieczarki żeby sobie pojeść i poczuć smak i zapach zjadanego posiłku.
Pizza nie miała ani smaku ani zapachu - nie była tragiczna jeśli chodzi o wygląd , ale tutaj raczej nie o to chodzi.
Z ręką na sercu żałuję że nie dołożyłem 1,80 zł do pizzy Ristorante Dr. Oetker'a którą może też kiedyś opiszę :)
Tak czy siak , nie warto - jeśli macie ochotę zjeść coś ze smakiem to ruszcie głową i sami skomponujcie własne danie z tańszych składników.



Stay Tuned !