Nawet spora ta buła jest patrząc, że zapłaciłam całe 2,29 i stosunkowo szybko znika.
przyrządza się też szybko, bo 10 minut w piekarniku starcza na ogarnięcie się w kwestii przebrania w piżamę. Czosnek aż tak bardzo nie rzuca się w..nos, także niestety nie mogę robić za stracha na wampiry. Smak ogólnie całkiem spoko, ale z drugiej strony- wszystko co przyrządzimy w piekarniku jest dobre. Fajnie chrupie, jak to bagietka z piekarnika- zostawia po sobie multum okruszków, masło czosnkowe pycha i powiem, że jak na Tesco Value, to opakowanie też jest niczego sobie. Nie wiem, jakoś się przyzwyczaiłam, że jeżeli mam do czynienia z 'niskopółkowcem' to opakowanie będzie wyglądało jak większość (jak nie wszystkie w tej chwili- bo się nie orientuje) produktów ARO.
A jak już jesteśmy przy opakowaniu to...skład!
Tesco mnie z dnia na dzień zaskakuje jak Boga kocham. Składniki bagietki, naprawdę wskazują na to, ze jest w niej coś z prawdziwego chleba! mąka, drożdże, woda, sól...a masło: 75% zwykłego, cebula, czosnek, sól a nawet pietruszka znalazła swoje miejsce ;)
Wartości? Proszę Was bardzo: 1305kJ/311kcal (nie tak źle), 12g tłuszczu, białko 6,3g ale czego się nie robi dla ukochanego żołądka. 175-cio gramowa bagietka zniknęła z talerza w przeciągu 5-7 minut. I do piwka, i do sałatki- bardzo sympatyczne wyjście :)
Co też dziwne, producent wybił na opakowaniu datę przydatności do 18.03. Bardzo ciekawa sprawa jak na bagietkę, która przez całe dnie leży sobie w lodówkach i ma wyjebane na to co się w okół niej dzieje: czy się zepsuje, czy nie, bo w końcu chłód ją chroni! Czyli jeszcze dbają o żołądki konsumenta i nie nawalają tyle chemii do środka. Brawo!
Jedyne co mnie wkurzyło to to, że Tesco nie ujawniło gdzie tak naprawdę się te bagietki robi. Na opakowaniu widnieje tylko napis że WYPRODUKOWANO W UE dla Tesco Polska, de facto w Krakowie na Kapelance, ale jednak ciekawi mnie następna śmieszna miejscowość na miarę Przeźmierowa, czy Bździszewa. Więc apeluje do marketingu Tesco Polska- ujawnijcie miejsce produkcji!
Wszystkim zakochanym, i tym nie zakochanym życzymy udanego wieczoru walentynkowego,
przy winie/piwie/soczku/herbacie
przy telewizorze/partnerze/zwierzaku/wódce
przy jutubie/Soczi/naszym blogu/komediach romantycznych.
Niech będzie tyle miłości ile kalorii w obiadku z McDonald's
:)
Ola, fajne zdjęcie bagietki na końcu! xD
OdpowiedzUsuń