I tak oto szef Jacobs'a wypił wódę z prezesem Milki i wyszło, że zrobili połączenie kawy z proszku z malutkimi topiącymi się fragmentami czekolady mlecznej Milka.
I to wszystko za 1,89zł!
Ale chwileczkę! Od początku.
Posiadam dość spory dystans do kaw w proszku, z powodu jednego wielkiego chłamu jakim jest kawa Mokate Instant i którą miałam "przyjemność" kiedyś spożyć. Miał być szał pał, miało być karmelowe latte warstwowe, wyszedł napój kawowopodobny śmierdzący skarpetkami- jednowarstwowy, miała być Mocca, wyszło...coś. Aż tu nagle Jacobs z Milką. No dobra, jakoś dwie marki względnie bardziej ogarnięte, więc stwierdziłam że gówna na rynek nie wypuszczą i się nie pomyliłam.
Otworzyłam opakowanie z wielkim trudem, może to wina wadliwego opakowania albo mojej ułomności w sferze odpakowywania plastiku, ale zajęło mi to zdecydowanie za dużo czasu- ostatecznie poradziłam sobie nożem i... do mojego nosa dotarł piękny zapach...kawy. Kawy w proszku, no bo czuć było tę chemię, ale już jest dobry spoiler, jest po co zmarnować wodę w czajniku, już twarz uchachana, już ślinka cieknie.
Czytam sobie grzecznie w oczekiwaniu na wrzątek całą tylną etykietę i cóż me oczy widzą? :
Tak jak powiedziałam: wszędzie soja, wszędzie orzechy laskowe! Chciałam działać zgodnie z instrukcjami, jednak zawsze mam problem z odmierzaniem ilości wody w mililitrach więc wszystko robiłam na oko.
Przyznam się szczerze, nie zrobiłam zdjęć tabeli odżywczej. Pierwsze co zrobiłam po zalaniu kubka było wyrzucenie opakowania do kosza i zwyczajnie o tym zapomniałam. Ale nawet gdyby...to..błagam was. Interesuje was to?! ;p
Oczywiście nie doczytałam już na etykiecie by nie zalewać wrzątkiem- i radzę wam- nie róbcie tego. Odczekajcie cierpliwie tą minutkę, dwie, aż czajnik się uspokoi, bo nie będziecie świadkami narodzin.
Mówiąc bardzo skrótowo to kawa ożyła na moich oczach zaczęła bulgotać i domagała się dość szybkiego wypuszczenia poza granice kubka. Nie małe było moje zdziwienie i ukłon w stronę Jacobsa że umieścił taką informację, jednak nie należę do osób które lubią instrukcje. Sorry.
Kawa jest....pyszna. Ciągle pstrykają bąbelki z pianki, pianka co najlepsze utrzymuje się do końca (!) a nie zanika po 3 łykach. Jest bardzo delikatna i czuć tę czekoladę w środku. Po przytrzymaniu jej w ustach przez chwilę czuć że jest bardzo, jak ja to mówię "miękka". Bardzo puchaty smak, jeśli wiecie o czym mówię :D
Wielki plus dla warszawskiej produkcji! Kupujcie w ciemno!
Bądźcie cierpliwi. Ja wiem że jest już grubo po terminie...ale teraz jak na złość brakuje nam funduszy na konkurs. Ale będzie! Obiecajemy!