14 grudnia 2015

Serowelove vol2

Jako, że małymi krokami zbliża się końcówka grudnia, a co za tym idzie- amatorskie Wigilie wśród znajomych, współpracowników blisko, przydałoby się mieć jakiś plan awaryjny, gdyby chipsy nie wystarczyły, koreczki nie zapchały a barszcz...noo..nie wyszedł. 
Prezentuję jeden z nowszych pomysłów Biedronki, inspirowany Pizzą Hut:

Pizza mrożona  PAPA PEDRO wypełniona serem!



 Na pierwszy rzut oka widać że pomysł jest chamsko zerżnięty z nowej oferty Pizzy Hut, także tylko czekam, aż znajdę w Bierdonce czy jakimś innym Lidlu wersję pizzy "korony" serowej. Myślę, że to jest kwestia czasu ;) Może i Biedra jest portugalska, ale jakiś Cebulak w marketingu siedzi i wie co zrobić, żeby sprzedaż wzrosła.



Nie czarujmy się, żadna pizza mrożona nie wygląda zbyt pięknie, a już szczególnie taka, która kosztuje niecałe 5zł ( kawałek czasu temu w promocji wyłapałam za 4,50zł)! 
Może i urodą specjalną nie grzeszy, jak na mączny placek oczywiście, ale jest idealnym przykładem dlaczego tak rzadko kupuje mrożonki, i czemu tak bardzo mnie wkurzają. Powód na poniższym obrazku:



Najgorsza rzecz na świecie, to rozkład składników. NIGDY mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby jakiekolwiek składniki były równomiernie rozłożone na pizzy. Wątpię, aby było to robione przez ludzi, także maszyny mają konkretny "rozrzut" z wszystkim. Grr! 



Wartości odżywcze? Czytając skład bardzo się zdziwiłam, że nie ma wszystkich E-tegesów, ale nie ukrywając- nie jest to najzdrowszy posiłek, który możemy sobie zafundować (chociaż wszyscy o tym wiemy, ale przecież każda pizza jest pyszna!).
Zaskakująca jest też trasa, jaką musiała przejść decyzja na wyprodukanie tego produktu (brzmi zawile jak nie wiem co :D ). Otóż, z opakowania dowiadujemy się, że pizza została wyprodukowana dla Jeronima w Kostrzynie na zlecenie Freibergera w Warszawie, przez Freibergera w Berlinie! Czyli, op raz kolejny dowiadujemy się, że w Polsce to już się nie opłaca NIC produkować, bo nawet placek z salami musimy importować z Niemiec. Brawo my!



Co do samego smaku- nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Jednak ponownie muszę napisać, ze nie jestem zbyt wiarygodną osobą w ocenie rzeczy serowych- bo tak. Pizza smakuje nie jak mrożona (o dziwo!), miejscami nawet jest chrupiąca! (#wow #pieseł) Ser też nie jest najgorszy, czuć że zrobili mieszankę wszystkiego co zostało na linii produkcyjnej, ale przeważa smak mozzarelli i topionki, co mnie się osobiście bardzo podoba i propsy mają.
Nie jestem w stanie powiedzieć, czy cena jest aktualnie taka sama czy niższa, bo trochę czasu jednak minęło, a ja też zbierałam się do tej recenzji jak srać za morze.
W każdym bądź razie- polecam z całego serowego serduszka wszystkim zgłodniałym sztudentom.