Dzisiaj spędziłam pół dnia w kuchni, gotując i piekąc w stroju kąpielowym (nie mam na wakacje i na drogie hotele, baseny, sauny- także takie wygody sobie zabezpieczam w "Brzoskwińskim" stylu. Sauna w kuchni, basen w oczku wodnym i niewiarygodny żar z nieba w postaci solarium.) także bez problemu wychaczyłam kolejny produkt do ocenienia.
Otóż!
Real swego czasu wypuszczał produkty swojej marki- nie wiem jak jest teraz, bo moje stopy daaawno nie stały na ul. Bora- Komorowskiego, ale takie cuś było. Toteż na dnie szafki wygrzebałam sezamki. Sezamki jak wszyscy wiemy są to pseudo batoniki zrobione z sezamu i miodu w formie plasterków, dobre i uzależniające w chuu..śtawkę.
Sezamki reala prezentują się..następująco:
Zwykłe opakowanie jakich wiele, zwykła czciona- jakich wiele, niewyobrażalnie małe literki, ładne złote batoniki za 0,59zł z tym, że - takie burżujstwo!- z czekoladą!
Nie raz się przejechałam na mojej nadmiernej fascynacji tym wytworem cukierniczych rączek- i owe sezamki śmiało mogę dodać do listy- fuj, nigdy więcej.
Co do ilości, to nie mam zbyt wielu zastrzeżeń, zwykło się wrzucać 3 "listki"- swoją drogą nie wiem czemu? Trójka to jakaś symboliczna liczba. Trzy róże, trzy batoniki..może ładnie wygląda, albo może bardziej im się to opłaca?
Co do smaku....prawda jest taka, że nie ma co komentować smaku, po ten jest zwyczajnie okropny! Począwszy od tego, że Pani Krystyna bez zębów miałaby poważne problemy, nie z ugryzieniem, co powinno stanowić main clue, a z przeżuciem po prostu GUMOWATYCH sezamków. Sprawdzałam specjalnie, czy data do spożycia jest jakoś bliska czterech lat przeterminowania, ale nie! Sezamki, według producenta są nawet zdatne do spożycia.
I do tego ta czekolada, znowu wyrób czekoladopodobny, znowu lekko biała, znowu odpada całym pięknie udekorowanym paskiem od batonika, znowu paskudna. Po raz kolejny rzeknę: fu!
No i z tych tyci literek wyczytałam, że owszem, sezamki są zrobione z prażonego ziarna sezamowego w ilości zatrważających 36-ciu procent!, co lepsze, czekolady, albo raczej "czekolady" jest zrobiona z masy kakaowej, której jest "minimum 35%", przy czym rzeczonej 'słodyczy' jest 25% w całym składzie SEZAMKÓW Z CZEKOLADĄ. Łał. Wydaje mi się jednak, że minimum Reala, automatycznie oznacza jego maksimum. To wszystko co mogli dać, ich szczyt możliwości..
Ogółem? Przyznaję się bez bicia, że wyrzuciłam pieniądze w błoto. Może to i niecałe 60 groszy, ale zawsze. Jeżeli zostanie wam kiedyś ostatnia złotówka w portfelu, a magicznym sposobem znajdziecie się w Realu przy słodyczach/bakaliach, i zobaczycie realowskie sezamki- bierzecie dupę swą w troki i zapierdzielacie po kajzerkę za 29 groszy. Wyżulicie może od jakiejś przemiłej hostessy próbkę nowego dżemiku Łowicza, albo nową szynkę, pastę, czy jakieś inne smarowadełko i się najecie.
Ani się tym nie najeść, ani rozkoszować...ohyda!