31 stycznia 2014

Pan Ziemniak

Dzisiaj ocenimy produkt naszej (pozornie oczywiście) polskiej firmy (bardzo śmieszne) czyli ukochanej, uśmiechniętej, czerwonej w czarne kropki na żółtym tle BIEDRONKI!
Pomyślałam że to będzie dość częste źródło inspiracji, biorąc pod uwagę niski budżet obiadu jaki sobie wyznaczyłam.


Na obiado-kolację planowałam wydać NIE WIĘCEJ NIŻ 5 złotych.
I co się okazało po wejściu do mojego prywatnego raju?
Frytki marki Mr.Potato na promocji za 4,50 za kilogram.








Wyjęłam z zamrażarki, poleciałam uchachana do kasy, zrobiłam i zjadłam. Oto relacja:

Frytki na pierwszy rzut oka nie wydają się specjalnie pyszne, cudne i w ogóle szał, także na to trzeba się przygotować. Nie jest to złota frytka jak od pana McCain'a, tylko- co tu oszukiwać jest biała jak ... zamrożony kawałek surowego ziemniaka.













Co do wyglądu po? Nie widzę specjalnej różnicy w biedronkowych a droższych wersjach, zdjęcia z porównaniem nie wrzucę bo to niskobudżetowy blog :D musicie uwierzyć na słowo.
Po 30 minutach nurkowania w kujawskim nadają się do pożarcia, znikają stosunkowo szybko, a dodając do tego zwędzony keczup w tubce z McDonald's- najadłam się za mniej niż 5zł, a obiad mam na następnych iks tygodni. Baj de łej, co mnie zdziwiło, Pan Ziemniak psuje się dopiero po 2 latach od wyprodukowania, także dla opornych i leniwych też jest to dobre wyjście ;)

To tyle jeśli chodzi o wychwalanie.
Jeśli chodzi o smak..z tym jest ciut gorzej- ale nie tragicznie.

Frytki te, przynajmniej u mnie mają jebitny minus, za to że nie trzymają temperatury! Na prawdę! Miałam talerz frytek, i nie zdążyłam zjeść połowy kiedy te zdążyły już całe bezczelnie wystygnąć. Może jest to wina zbyt świeżego powietrza, albo tego że nadmiernie na nie chuchałam, ale wyjątkowo krótko są ciepłe. Dodam, że kiedy przestaną być ciepłe, czuć ewidentną, wszechobecną, chamską skrobię ziemniaczaną, wszystko robi się twarde i nie dobre. Także jest to opcja dla bardzo głodnych ;>

Smak? Jak Cie mogę.
Trudno jest sprecyzować smak tej frytki a co za tym idzie, trudno powiedzieć czego w niej brakuje :D w składzie znajdziemy 95% ziemniaków i olej palmowy, co w sumie mogłoby równać się z czymś dobrym- bo naturalnym, ale jednak tak bardzo nie jestem do nich przekonana. Oczywiście w dobie kryzysu jest to bardzo dobry i konkretny posiłek, ale w mojej ogólnej skali dam im 7/10.

Wartości odżywcze:
W chuj wszystkiego, co tu kłamać. To frytki za 4 złote, a nie zdrowy jogurt 0% ze świeżymi owocami, błonnikiem i otrębami.

Frytka frytce nie równa, więc trudno osądzić od kogo pomysł przechwycony, smakowo- od nikogo :D


29 stycznia 2014

Serduszko





Zaczynamy od dość popularnego jogurtu, jakim jest SERDUSZKO Zott'a.
Na etykiecie napisano "Pyszny jogurt", czy na pewno tak jest?

Otóż...nawet spoko.
Przyznam szczerze, bardzo rzadko zdarza się żeby coś co mianuje się tytułem jogurt truskawkowy, tak naprawdę miało w sobie coś z prawdziwej truskawki,oprócz oczywiście wszelakiej maści soków,aromatów, barwników itd- słowem wszytkiego co ma kolor/smak/zapach zbliżony do rzeczonej truskawki.
Co mnie zszokowało? Przede wszystkim to, że producent zarzeka się, że jest to jogurt TRUSKAWKOWY, a nie tylko o takim SMAKU.
Cena jest jak najbardziej na propsach, ponieważ 0,89gr za jeden kubeczek, to na prawdę nie jest dużo, biorąc pod uwagę co tak de facto jest w środku.
No właśnie! Co jest  w środku?
Zadziwię was! Tam naprawdę są owoce! Aż nie chce się wierzyć, że w produkcie który jest tak tani można jeszcze znaleźć jakiś pierwiastek owocu.
Co do walorów smakowo-wizualnych też nie mam większych zarzutów. Nie śmierdzi, nie atakuje, nie pożera w całości, całkiem fajnie smakuje, wygląda jak jogurt, a nie jak woda zabarwiona na różowo.


Wartości odżywcze.
Kupując coś tak...taniego, szczerze mówiąc bałam się nawet spojrzeć na tabelę wartości. Wolałam żyć w błogiej nieświadomości tego, co trafi za parę godzin do mojego ciała. Ale! Zott jakoś sobie radzi!
5,5% truskawek- not bad
żywe kultury bakterii
białko 3,5g
i mimo że ma trochę tego tłuszczu (bo 2,7g) to naprawdę nie da się go porównać do papierowo-gównianego smaku GRATKI Danone'a (a cena nieporównywalnie większa, nawet po przecenie Jeśli kiedykolwiek będziecie mieć w rękach gratkę- wyrzućcie na odległość 10 metrów, zdeptajcie, nie wiem. Przeklinam ten jogurt. Zło wcielone, fuj, fuj, fuj.

I może właśnie Serduszko jest zerżnięte z Gratki, ale w ogólnej ocenie- nie dorasta mu do pięt. Moim zdaniem? Jedno wielkie trololo w kierunku Danone'a że nie są aż tacy zajebiści, i jednak podróba jest lepsza.
Także: głodni i zbankrutowani: Serduszko jest okej, da się zjeść i na prawdę warte swojej ceny.
Polecam!